Dzień 7 i 8. Miasto Meksyk.

W Meksyku byliśmy z przyjaciółmi przed dwudziestu laty. Wtedy podróż zaczynaliśmy od Miasta Meksyk, dokąd przylecieliśmy z Hawany. Aby wówczas wynająć samochód, musieliśmy zostawić depozyt, bowiem wtedy jeszcze nie dysponowałem wiarygodną kartą kredytową. To była niezapomniana wyprawa. Nissan Primera z czwórką ludzi na pokładzie przejechał ponad 5000 km w 10 dni, od Meksyku przez Veracruz, Chichén Itzá, Meridę, Cancún, Puerto Escondido, aż do Acapulco. Będąc w mieście Meksyk, mieszkaliśmy wtedy kilka dni w tanim hotelu o niezapomnianej nazwie Hotel Diligencias https://www.hoteldiligencias.com. Cztery osoby w jednym pokoju.

Gdy przed wyjazdem sprawdziłem w Internecie, że ten hotel w dalszym ciągu funkcjonuje i ma tak samo atrakcyjne ceny, postanowiłem, że tam właśnie zamieszkamy i tym razem. Lokalizacja hotelu jest znakomita, w centrum historycznym miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie Placu Garibaldiego, gdzie słynni meksykańscy muzykanci mariachi grają dla publiczności, gotowi przyjąć ad hoc zamówienie na imprezę. Mariachi, z ich kolorowymi strojami charro i charakterystycznymi sombrerami, są symbolem meksykańskiej kultury muzycznej. Ich repertuar obejmuje różnorodne gatunki muzyczne, od romantycznych ballad po energetyczne huapangos. Zespoły mariachi często grają na uroczystościach rodzinnych, takich jak wesela i urodziny, a także podczas świąt narodowych i lokalnych festiwali. Widok i dźwięk mariachi na Plaza Garibaldi to niezapomniane przeżycie, które przenosi nas w głąb meksykańskiej tradycji.

Hotel niewiele się zmienił, wewnątrz wyremontowany pewnie 10 lat temu, więc nic nowego widać. Byliśmy gotowi nastawić się do tego miejsca sentymentalnie, ale w ostatniej chwili okazało się, że Jeep z namiotem na dachu nie wejdzie do garażu hotelowego, a na ulicy nie możemy go zostawić. W takim razie skorzystaliśmy z rad Simona Caldera zawartych w książce Panamericana. On the Road from Mexico through Central America i pojechaliśmy do Hotelu Catedral, który zaoferował dobrą cenę (60 USD) za bardzo przyzwoity pokój i doskonałą lokalizację na tyłach Katedry Metropolitalnej. Obsługa była niezwykle miła i uczynna. To właśnie dziewczyny z recepcji i concierge gorąco poleciły nam restaurację http://www.sanangelinn.com/inicio.php; San Angel Inn, dokąd udaliśmy się, aby uczcić powrót do Meksyku po dwudziestu latach.

Restauracja San Angel Inn

Gdy dotarliśmy na miejsce, pomyślałem, że oni dobrze nam życzyli, a skrycie pewnie i sobie, polecając nam taką szykowną knajpę. Nie było odwrotu – późna pora, obce miasto, zainwestowaliśmy w taksówkę, która nas wiozła z centrum 30 minut, więc zostaliśmy. Restauracja wypełniła się gośćmi po brzegi. Bywalcami tego przybytku są ludzie różnego autoramentu, pewnie wszystkich ich można zliczyć do elity, na pewno finansowej. Pomimo że miejsce trochę pretensjonalne, to jedzenie było doskonałe i miało z pewnością charakter meksykański. Rachunek był wysoki, ale w wielu warszawskich restauracjach zapłacilibyśmy więcej.

Meksyk

Miasto Meksyk, stolica Meksyku, ma długą i bogatą historię, która sięga czasów prekolumbijskich. Zostało założone w 1325 roku przez Azteków jako Tenochtitlan, na wyspie na jeziorze Texcoco. Tenochtitlan stało się centrum potężnego imperium azteckiego, znanego z imponujących świątyń, pałaców i kanałów. W 1521 roku, po krwawym oblężeniu, miasto zostało zdobyte przez hiszpańskiego konkwistadora Hernána Cortésa, co zapoczątkowało okres kolonialny. Hiszpanie zbudowali nowe miasto na ruinach Tenochtitlan, które stało się jednym z najważniejszych ośrodków administracyjnych i handlowych Nowej Hiszpanii.

Miasto Meksyk dzisiaj

Dziś Miasto Meksyk jest jednym z najważniejszych miast na świecie. Jest to największa metropolia w Ameryce Łacińskiej, z populacją przekraczającą 20 milionów mieszkańców. Miasto jest sercem kulturalnym, politycznym i ekonomicznym kraju. Jako centrum gospodarcze, Meksyk jest domem dla wielu międzynarodowych firm, banków i organizacji. Ponadto, miasto oferuje bogatą scenę kulturalną z licznymi muzeami, galeriami sztuki, teatrami i festiwalami.

Zócalo i Katedra Metropolitalna

Centrum historyczne Miasta Meksyk, znane jako Zócalo, jest jednym z największych i najważniejszych placów na świecie. Jest to miejsce o ogromnym znaczeniu historycznym i kulturalnym, otoczone zabytkowymi budynkami.

Katedra Metropolitalna w Meksyku

Najważniejszym z nich jest Katedra Metropolitalna, która jest największą i jedną z najstarszych katedr w obu Amerykach. Budowę katedry rozpoczęto w 1573 roku i trwała ona przez około 250 lat. Katedra, z jej barokową fasadą i imponującym wnętrzem, jest symbolem katolickiego dziedzictwa Meksyku.

Zocalo, w glebi Palacio Nacional

Zócalo jest także miejscem licznych wydarzeń publicznych, manifestacji i uroczystości, które podkreślają jego znaczenie jako centralnego punktu życia społecznego i politycznego kraju. Miasto Meksyk, z jego bogatą historią, dynamiczną teraźniejszością i symbolami kultury, pozostaje jednym z najbardziej fascynujących miast na świecie.

Bazylika Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy

Następnego ranka obowiązkowo uczestniczyliśmy we mszy św. w Bazylice Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy.

Bazylika Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy, znana również jako Bazylika Guadalupe, to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych w Meksyku i na świecie. Znajduje się w północnej części miasta Meksyk, na wzgórzu Tepeyac. Historia bazyliki sięga 1531 roku, kiedy to Indianin Juan Diego miał tam ujrzeć objawienie Matki Boskiej. Według legendy, Matka Boska objawiła się Juanowi Diego i poprosiła go, aby w tym miejscu zbudowano kościół. Jako dowód swojego objawienia, na płaszczu Juana Diego pojawił się wizerunek Maryi, który do dziś jest przechowywany w nowej bazylice.

Bazylika Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy

W kompleksie bazyliki znajdują się dwa główne kościoły: Stara Bazylika, zbudowana w XVI wieku, oraz Nowa Bazylika, ukończona w 1976 roku, która może pomieścić aż 10 tysięcy wiernych. Nowa Bazylika charakteryzuje się nowoczesną architekturą z ogromnym, okrągłym wnętrzem, które umożliwia wiernym podziwianie wizerunku Matki Boskiej z każdego miejsca. Stara Bazylika, choć mniej okazała, ma swój urok i historyczne znaczenie.

To było niezwykłe przeżycie modlić się w tłumie Indian przybyłych z pielgrzymką z daleka. Wszyscy odświętnie ubrani, uduchowieni, poważni. Po mszy na placu spożywali rodzinny posiłek wyjęty z tobołków i toreb. A my z nabożną czcią zrobiliśmy sobie zdjęcie pod pomnikiem Jana Pawła II ustawionym pomiędzy Nową i Starą Bazyliką. Nasz rodak cieszy się tutaj niezwykłą popularnością i uznaniem. To był również ICH papież. Wizerunek Jana Pawła II znajduje się w wielu miejscach w kompleksie bazyliki, a jego postać jest otaczana wielkim szacunkiem.

Pomnik Jana Pawła II w Sanktuarium Najświętszej Marii Panny z Gwadelupy

Nasze zainteresowanie kulturalne w czasie tego pobytu w Meksyku tym razem skoncentrowało się na twórczości Diego Rivery, jednego z najbardziej znanych meksykańskich artystów i muralistów. Jego prace, pełne żywych kolorów i socjalistycznych przekazów, stanowią ważny element meksykańskiego dziedzictwa kulturowego. Odwiedziliśmy najpierw jego imponującą pracownię https://inba.gob.mx/recinto/51, która obecnie służy jako muzeum poświęcone jego życiu i twórczości. Wizyta w tym miejscu pozwoliła nam lepiej zrozumieć jego proces twórczy oraz inspiracje czerpane z meksykańskiej kultury i historii.

Pracownia, dom Fridy Kahlo (niebieska) i Diego Rovery (bialo-brazowa)

Frida Kaho i Diego de Rivera

W grudniu 1933 r., po powrocie do Meksyku, Frida Kahlo i Diego Rivera zamieszkali w dwóch domach zbudowanych na rogu ulic Palmas i Altavista w dzielnicy San Ángel w Meksyku, około cztery kilometry od domu rodzinnego Fridy Kahlo w Coyoacán. Kompleks został zaprojektowany i zrealizowany przez Juana O’Gormana na zlecenie Rivery w latach 1929-1931 na zawsze zapisując się w historii meksykańskiej architektury. Połączone mostem budynki pozwalały Fridzie i Diego na niezależność twórczą, ale i życiową. Casa Frida przeznaczona była częściowo jako mieszkanie – składała się na nią kuchnia, jadalnia, sypialnia oraz łazienka, na drugim piętrze natomiast znajdowało się studio malarskie. W sąsiadującym budynku Studio Diego Rivery również pełniło podwójną funkcję domu i pracowni artysty. Zgodnie z założeniami funkcjonalizmu, pomieszczenia mieszkalne zaprojektowano jako skromne i niewielkie. W 1995 roku Narodowy Instytut Sztuk Pięknych podjął decyzję o tymczasowym zamknięciu muzeum, aby przywrócić budynkowi wygląd z oryginalnych planów zagospodarowania z lat 30. XX wieku. Zaczęli od wyburzenia wszystkich dodatków wykonanych poza pierwotnym schematem, usunięto szyby na parterze i odkryto na nowo oryginalne pilotis, jednocześnie wzmacniając je stalowymi prętami i betonem. Zburzyli również drugie piętro dodane do studia w Casa Kahlo, z czasów kiedy mieściło się tam centrum badawcze. Po dwóch latach intensywnej pracy, badań, rekonstrukcji i restauracji, muzeum ponownie otworzyło swoje podwoje w 1997 roku, a rok później zyskało miano wspólnego Muzeum Fridy Kahlo i Diego Rivery.

Później podziwialiśmy jego dzieła w Palacio Nacional, gdzie znajduje się jedna z jego najbardziej znanych prac – monumentalny mural „Historia Meksyku”. Ten mural, rozciągający się na ogromnej powierzchni, przedstawia historię Meksyku od czasów prekolumbijskich do rewolucji meksykańskiej, ukazując walkę narodu meksykańskiego o wolność i sprawiedliwość. Dzieła Rivery w Palacio Nacional są nie tylko artystycznym arcydziełem, ale także ważnym narzędziem edukacyjnym, które pomaga zrozumieć złożoną historię i kulturę Meksyku.

Mural Diego de Rivera – Epopeya del pueblo Mexicano. Historia Meksyku. Palacio Nacional

Te doświadczenia w Meksyku przypomniały nam, jak bogata i różnorodna jest kultura tego kraju. Od dźwięków mariachi na Plaza Garibaldi po monumentalne murale Diego Rivery i duchowe doświadczenia w Bazylice Guadalupe, Meksyk oferuje niezliczone możliwości zanurzenia się w swojej fascynującej historii i tradycjach.

Galeria zdjęć Meksyk 2009

https://www.icloud.com/sharedalbum/#B0Z5ON9t3CAvGe

Dzień 6. Teotihuacán 

Posada Sol i Luna to miejsce z charakterem, klimatem. Dotarliśmy tutaj po wyczerpującej podróży i przygodzie z policją, która próbowała wymusić łapówkę szantażując aresztem naszych paszportów. Na szczęście twarda postawa Marzeny, która na oczach policjantów próbowała się skontaktować przez nasz telefon satelitarny z Angeles Verdes, organizacją, której głównym celem jest ochrona turystów przed wszelkimi formami nadużyć ze strony policjantów i wsparcie w nagłych wypadkach, natychmiast skutkowała odstąpieniem policjantów od wszelkich czynności procesowych……

Prekolumbijska Historia Meksyku

Prekolumbijska historia Meksyku to nie tylko powszechnie znane kultury Azteków i Majów, ale również wiele innych ludów, które często pozostawały we wzajemnych kontaktach, korzystając z doświadczeń, wiedzy i zdobyczy naukowych swoich sąsiadów, partnerów handlowych, podbitych ludów i poprzedników. Od Olmeków nad Zatoką Meksykańską, przez Zapoteków i Mixteków, zajmujących tereny w rejonie dzisiejszej Oaxaki, po cywilizację Teotihuacanu, która rozwinęła się na północ od dzisiejszego miasta Meksyk, prekolumbijskie Meksyk był niezwykle zróżnicowanym regionem kulturowym.

Olmekowie

Olmekowie, znani jako pierwsza zaawansowana cywilizacja Mezoameryki, zamieszkiwali nad Zatoką Meksykańską około 1200-400 p.n.e. Byli pionierami w wielu dziedzinach, takich jak rzeźba monumentalna (słynne olbrzymie głowy z kamienia), architektura i rozwój piśmiennictwa. Ich wpływy sięgały daleko poza ich rdzenne tereny, inspirując późniejsze kultury w regionie.

Zapotekowie

Zapotekowie zamieszkiwali region Oaxaki od około 500 p.n.e. do 800 n.e. Ich głównym ośrodkiem była Monte Albán, imponujące miasto zbudowane na wzgórzu. Zapotekowie byli znani z zaawansowanych systemów pisma i kalendarza, a także z rozwoju architektury i urbanistyki.

Mixtekowie

Mixtekowie, również zamieszkujący region Oaxaki, osiągnęli szczyt swojego rozwoju w okresie postklasycznym (900-1521 n.e.). Byli mistrzami w złotnictwie i rzemiośle, a ich kodiksy (ilustrowane manuskrypty) są ważnym źródłem informacji o historii i mitologii tego ludu.

Cywilizacja Teotihuacanu

Teotihuacán, jedno z największych miast prekolumbijskich, rozwinęło się na północ od dzisiejszego miasta Meksyk i osiągnęło swoje apogeum między III a VI wiekiem n.e. Miasto było centrum religijnym, handlowym i politycznym, a jego wpływy rozciągały się na całą Mezoamerykę. Charakterystyczne dla Teotihuacánu są monumentalne piramidy, takie jak Piramida Słońca i Piramida Księżyca, a także świątynia Quetzalcoatla z imponującymi reliefami.

Wzajemne Wpływy i Współpraca

Wszystkie te kultury nie żyły w izolacji. Często współpracowały ze sobą, handlowały i wymieniały się wiedzą oraz technologiami. Na przykład, sieci handlowe rozciągały się na całą Mezoamerykę, umożliwiając wymianę towarów, takich jak obsydian, jadeit, kakao i tkaniny. Wiedza o astronomii, matematyce i rolnictwie była dzielona i rozwijana przez kolejne pokolenia.

Prekolumbijska historia Meksyku to mozaika różnorodnych kultur i cywilizacji, które razem stworzyły bogaty i złożony krajobraz kulturowy. Każda z tych cywilizacji wnosiła swoje unikalne osiągnięcia i wkład do wspólnego dziedzictwa regionu, który do dziś fascynuje badaczy i turystów z całego świata.

Historia Teotihuacánu

Teotihuacán, znany jako „Miejsce, gdzie ludzie stają się bogami”, to jedno z najważniejszych i najbardziej tajemniczych starożytnych miast w Ameryce Środkowej. Jego historia zaczyna się około 200 roku p.n.e., kiedy to osada zaczęła się rozwijać. Apogeum swojej świetności osiągnęło między III a VI wiekiem n.e., kiedy to stało się największym miastem prekolumbijskim na kontynencie amerykańskim, zamieszkanym przez ponad 100 tysięcy ludzi.

Wczesna Historia

Pierwsze osady w rejonie Teotihuacánu pojawiły się już w okresie przedklasycznym (około 2000-100 p.n.e.). Jednak miasto zaczęło się dynamicznie rozwijać dopiero około 100 roku n.e., kiedy to powstały pierwsze monumentalne budowle, takie jak Piramida Słońca. To okres, kiedy Teotihuacán zaczyna nabierać znaczenia jako centrum religijne, kulturowe i handlowe.

Okres Klasyczny (200-600 n.e.)

Teotihuacán osiągnął swój szczyt w okresie klasycznym, stając się największym miastem obu Ameryk. W tym czasie miasto było centrum religijnym, politycznym i handlowym, a jego wpływy sięgały daleko poza granice Doliny Meksyku. Było to także centrum artystyczne, znane z produkcji ceramiki, rzeźb i fresków.

W tym okresie powstały najbardziej znane budowle Teotihuacánu:

  • Piramida Słońca: Największa piramida w Teotihuacánu, mierząca około 65 metrów wysokości, zbudowana około 100 roku n.e.
  • Piramida Księżyca: Druga co do wielkości piramida, położona na północnym końcu Avenida de los Muertos.
  • Świątynia Quetzalcoatla (Świątynia Pierzastego Węża): Znana z imponujących rzeźb i reliefów przedstawiających pierzaste węże.
Teotihuacan – Piramida Slonca
Teotihuacan – Piramida Slonca (w oddali) widziana z wierzcholka Piramidy Ksiezyca

Okres Późnoklasyczny i Upadek (600-750 n.e.)

W okresie późnoklasycznym Teotihuacán zaczął tracić na znaczeniu. Przyczyny upadku miasta nie są do końca znane i stanowią przedmiot wielu spekulacji i badań. Wśród możliwych przyczyn wymienia się:

  1. Przeludnienie i Problemy Związane z Zaopatrzeniem: Szybki wzrost populacji mógł spowodować trudności z zaopatrzeniem w żywność i inne niezbędne zasoby, co mogło prowadzić do wewnętrznych konfliktów i destabilizacji.
  2. Zmiany Klimatyczne i Susze: Niektóre badania sugerują, że zmiany klimatyczne mogły doprowadzić do suszy, która z kolei wpłynęła na zdolność miasta do produkcji żywności.
  3. Wewnętrzne Konflikty i Bunt: Archeologiczne dowody na pożary i zniszczenia w centralnej części miasta sugerują, że Teotihuacán mógł paść ofiarą wewnętrznych konfliktów i buntów.
  4. Inwazje Zewnętrzne: Istnieją hipotezy, że miasto mogło zostać zaatakowane przez konkurencyjne grupy z zewnątrz, takie jak Toltekowie.

Ciekawe Hipotezy

  1. Rola Elity i Kapłanów: Niektórzy badacze uważają, że elita rządząca i kapłani odgrywali kluczową rolę w zarządzaniu miastem i jego ceremoniach religijnych. Wydłużanie czaszek mogło być sposobem na zademonstrowanie władzy i prestiżu.
  2. Kosmologia i Astronomia: Układ architektoniczny Teotihuacánu sugeruje, że miasto mogło być zaprojektowane zgodnie z zasadami kosmologii i astronomii. Avenida de los Muertos jest wyrównana z punktami kardynalnymi, co mogło mieć znaczenie religijne i ceremonialne.
  3. Ekspansja Handlowa: Teotihuacán był ważnym centrum handlowym, które utrzymywało szerokie kontakty z innymi kulturami Mezoameryki. Znaleziska takie jak ceramika i obsydian wskazują na intensywną wymianę handlową.
  4. Święta Geometria: Niektórzy archeolodzy sugerują, że miasto mogło być zbudowane zgodnie z zasadami świętej geometrii, gdzie proporcje i układ budowli miały głębokie znaczenie symboliczne.
Teotihuacan -rekonstrukcja planu miasta.

Współczesne Odkrycia

Odkrycia archeologiczne wciąż dostarczają nowych informacji na temat Teotihuacánu. W 2003 roku odkryto tunel pod Świątynią Quetzalcoatla, który zawierał setki artefaktów i może rzucić nowe światło na religijne praktyki miasta.

Teotihuacán pozostaje jednym z najbardziej fascynujących miejsc archeologicznych na świecie, oferując bogaty wgląd w życie jednej z najpotężniejszych cywilizacji prekolumbijskich. Jego historia, architektura i tajemnice wciąż inspir

Teotihuacán – pierwsze ruiny naszej podróży

Teotihuacán to pierwsze ruiny, od których zaczęliśmy lekcję historii Meksyku i całego kontynentu amerykańskiego. Historia ta ma dwa rozdziały: sztuka prekolumbijska i kolonialna.

Sztuka kolonialna to wspaniałe wariacje na temat baroku z odciśniętym, cudownie egzotycznym duchem i charakterem rdzennej ludności indiańskiej, a później mieszanki latynoskiej. Ale o tym później.

Sztuka prekolumbijska, podobnie jak np. grecka, usystematyzowana i podzielona została (oczywiście w innych przedziałach czasowych) na okres przedklasyczny, klasyczny i późnoklasyczny

Fakty o Teotihuacán

Cywilizacja Teotihuacanu zaczęła rozwijać się w I wieku n.e., by osiągnąć swoje apogeum w wieku VI, kiedy to na obszarze około 20 km² zamieszkiwało ponad 20 tys. mieszkańców. Przyczyną jej upadku okazał się jej nadmierny rozwój. W ramach istniejącej struktury rządzący nie byli w stanie zapewnić wyżywienia i sprawnego funkcjonowania tej organizacji. W efekcie niepokoje i walki społeczne doprowadziły do jej upadku w VII wieku, a Teotihuacán został opuszczony.

Odkopana jest niewielka, ale najważniejsza część ruin, czyli wzgórze świątynne i pałacowe. Górują dwie inspirujące piramidy: Słońca – najwspanialsza i najwyższa (na którą można się wspinać) oraz Księżyca. Zwiedzać można też pałace i świątynie: Palacio de Quetzalpapactl, Palacio de Jaguares, Templo de las Conchas Plumadas oraz obejrzeć z odległości, właśnie restaurowaną świątynię – Templo de Quetzalcoatl.

Pustynna roślinność na obrzeżach Teotihuacan
Pustynna roślinność na obrzeżach Teotihuacan

Zwiedzanie z Przewodnikiem

Oscar – nasz przewodnik – uzupełnił naszą wiedzę z przewodnika o parę ciekawych faktów: np.: najwyżsi kapłani i rody „arystokratyczne”, aby odróżnić się od ludu, bandażowali głowy 6-miesięcznym dzieciom, aby nadać im wydłużony kształt, przypominający kolbę kukurydzy – stąd charakterystyczna „głowa z Teotihuacanu”. Trudno polemizować na ile jest to wiedza naukowa, a na ile miejscowa legenda.

Zadziwia rozmach i śmiałość struktury przestrzennej. Dwie główne aleje, będące jednocześnie osiami północ-południe (Avenida de los Muertos) i wschód-zachód, krzyżują się pod kątem prostym, porządkują i strukturyzują zabudowę całego wzgórza. Pod alejami odkryto system wodociągowo-kanalizacyjny.

Najbardziej zapadające w pamięć miejsca

Podobała mi się procesja zielonych ptaków w pałacu, fresk z jaguarem na ścianie zewnętrznej jednej ze świątyń przy Avenida de Los Muertos, patio z krużgankami w pałacu Palacio de Quetzalpapactl i wielkie rzeźby głowy Boga deszczu w Templo de Quetzalcoatl.

Po zwiedzaniu, pomimo wcześniejszych planów, żeby od razu jechać do Meksyku, zdecydowaliśmy się zjeść w tzw. „strefie żywieniowej”. Zatrzymaliśmy się w strefie nr. 5 (bo było tam drzewo, w cieniu którego zostawiliśmy nasz samochód). Obiad był pyszny, a zwłaszcza, na moją prośbę zaimprowizowana sałatka z guacamole z pomidorami i cebulą.

Droga do stolicy.

Upewniwszy się, że przepisy o ograniczeniu ruchu samochodów w mieście Meksyk nas nie dotyczą (na ulice wyjeżdżały na przemian auta, których numery rejestracyjne były parzyste i nieparzyste) ruszyliśmy w kierunku stolicy. Hotel Catedral na zapleczu Katedry Metropolitalnej, w bezpośrednim sąsiedztwie placu Zocalo, okazał się znakomitym kontraktem – cena za jakość i lokalizację oraz z parkingiem odpowiednio wysokim na nasz samochód.

Teotihuacán pozostanie w naszej pamięci jako miejsce pełne historii, kultury i fascynujących opowieści, które wprowadziły nas w bogaty świat prekolumbijskiego Meksyku.

Galeria zdjęć Teotihuacan

https://www.icloud.com/sharedalbum/#B0ZJ0DiRHGTCqCY

Dzień 5: Monterrey

Carretera Panamericana zaczyna się od przejścia granicznego USA-Meksyk w Laredo/Nuevo Laredo. Autostradą nr 35 z San Antonio to dwie godziny drogi. Przewodniki turystyczne i blogi internetowe ostrzegają przed uciążliwą procedurą odprawy granicznej i celnej, a także przed długimi kolejkami na granicy. Pomny tych ostrzeżeń, zareagowałem natychmiast na znak kierujący na nowe przejście graniczne Columbia Friendship Bridge, omijające Laredo, do którego prowadzi droga nr 255.

Decyzja okazała się trafna, odprawa trwała krótko, a byliśmy jednymi z nielicznych przekraczających granicę, co mnie zdziwiło. Formalności po stronie amerykańskiej były jak zwykle minimalne. Do tego kraju trudno wjechać – wymagania wizowe są poważnym utrudnieniem, a procedura odprawy poraża skrupulatnością – ale wyjechać można łatwo, czasem nawet bez sprawdzania paszportów. Po stronie meksykańskiej formalności związane z odprawą czasową samochodu i wykupieniem ubezpieczenia trwały nieco ponad godzinę, co jest krótkim czasem jak na standardy latynoskie. Zadowoleni z takiego obrotu spraw, podnieceni, że Panamericana Expedicion się zaczyna, zatrzymaliśmy się na pierwszej dużej stacji benzynowej, by kupić wodę, niepomni ostrzeżeń, że nie należy się zatrzymywać w promieniu 100 km od granicy z USA. Poza wodą kupiliśmy kanapki, wszystko trwało 10 minut. Samochód był zaparkowany przed barem, doskonale widoczny przez szybę. Po wyjściu z przerażeniem zobaczyłem zdewastowany dach namiotu Maggiolina. Złodzieje liczyli na łatwy łup, ponieważ wydawało się, że bagażnik jest niezabezpieczony, zamknięty na zwykłe klamry. Nie wiedzieli, że to namiot otwierany na korbę. Próbowali szybko otworzyć pokrywę, podważając dach namiotu, który jest zbudowany z włókna szklanego, a brzegi wzmocnione aluminiową blachą. Mieliśmy sporo szczęścia – uszkodzenia nie były poważne, dach dał się zamknąć, choć z trudnością. Ruszyliśmy z kopyta i bez zatrzymywania się dojechaliśmy do Monterrey, gdzie miałem upatrzony Hotel Ancira, który jest symbolem przeszłej zamożności i znaczenia tego miasta.

Hotel Ancira, Monterrey.

Hotel Ancira, otwarty w 1912 roku, jest jednym z najbardziej znanych i historycznych hoteli w Monterrey, Meksyk. Znajduje się w centrum miasta i jest uważany za ikonę luksusu oraz elegancji. Hotel wyróżnia się wspaniałą architekturą w stylu francuskim z początku XX wieku, z eleganckimi wnętrzami, które odzwierciedlają splendor epoki. Od ponad stu lat gościł liczne ważne postacie, wydarzenia i celebrytów, odgrywając kluczową rolę w historii i kulturze Monterrey. Pancho Villa, jeden z najbardziej znanych meksykańskich rewolucjonistów, wjechał do monumentalnej hali recepcyjnej tego hotelu konno i pozostał tam kilka dni. Hotel nieco podupadł od czasów świetności, ale jego położenie nadal jest najlepsze w mieście, bo znajduje się w centrum historycznym.

Monterrey zostało założone w 1596 roku przez hiszpańskiego osadnika Diego de Montemayora. W XIX wieku miasto stało się centrum przemysłowym dzięki rozwojowi przemysłu stalowego i cementowego. W XX wieku Monterrey doświadczyło szybkiej urbanizacji i industrializacji, stając się jednym z najważniejszych miast Meksyku.

Obecnie Monterrey jest jednym z najbogatszych miast Meksyku, znanym jako centrum przemysłowe i finansowe. Siedziby mają tu liczne międzynarodowe korporacje. Miasto jest siedzibą prestiżowych uczelni, takich jak Tecnológico de Monterrey, przyciągających studentów z całego świata. Monterrey w dalszym ciągu jest najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Meksyku, skąd pochodzi prawie połowa eksportu. Bliskość Stanów Zjednoczonych sprawia, że NAFTA w większym stopniu niż gdzie indziej pracuje na korzyść tego miasta i regionu.

Monterrey, pomnik Pancho Vila

Nazajutrz wczesnym rankiem spacer po starym mieście, zwiedzanie zabytkowej katedry i natychmiastowy wyjazd, ponieważ zamierzaliśmy przejechać prawie tysiąc kilometrów i zatrzymać się na nocleg w Teotihuacan, który był naszym pierwszym wielkim zabytkiem na trasie. Na początek popełniliśmy błąd – GPS Garmin NUVI 550 i nowa mapa Meksyku z 2008 roku wyprowadziły nas na autostradę MEX57. Zorientowaliśmy się, że to nie Panamericana, dopiero po przejechaniu około 30 km. Po dłuższej dyskusji i rozważeniu wielu za i przeciw, pozostaliśmy na drodze wiodącej przez San Luis Potosi i Queretaro, głównie ze względu na jakość tej drogi, która jest w większości czteropasmową autostradą, podczas gdy MEX85 to głównie dwupasmowa droga.

Do Meksyku dotarliśmy już wieczorem i wtedy okazało się, że GPS Mapa Meksyk 2008 to wersja beta z wieloma błędami. Zamiast jechać obwodnicą w kierunku Teotihuacan, wjechaliśmy do miasta i zaczęły się problemy. Kierując się radami miejscowych, zawróciliśmy w kierunku obwodnicy i znaleźliśmy się w korku aut wyjeżdżających z Meksyku w piątek wieczorem. Zmęczony, zagapiłem się i już widziałem oczyma wyobraźni Rubiego wjeżdżającego w tył jakiegoś zdezelowanego garbusa VW. Wykonałem gwałtowny ruch kierownicą i znalazłem się na prawym pasie. Nie wiem, jak to mogło się stać, że wjechałem w lukę, której nie widziałem. Skręt był odruchem obronnym przed kolizją, gdy rozpędzony nie mogłem wyhamować. Byłem bliski zakończenia wyprawy w pierwszym pełnym dniu pobytu w Meksyku. Bóg czuwał nade mną. Pomyślałem, że chce, abyśmy dojechali do końca. Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie. Spięty do granic wytrzymałości, doprowadziłem samochód szczęśliwie do hostalu Posada Sol y Luna w Teotihuacan.

Posada Sol y Luna w Teotihuacan

Dzień 1-5. Ridgefield – Chattanooga – Lafayette- San Antonio. 

Po upływie tygodnia od przybycia do USA, wreszcie wyruszyliśmy w drogę 4 stycznia 2009 roku. Pierwotny plan zakładał wylot z Polski 29 grudnia 2008, odbiór samochodu 30 grudnia 2008 i start w Sylwestra, by Nowy Rok spędzić w Nashville. 

Wybrałem na tę wyprawę Jeepa – samochód marzeń mojej młodości w wersji  Jeep Rubicon 3,7l V6, który wydaje się być idealnym środkiem transportu na wyprawę Carretera Panamericana ze względu na swoje wszechstronne możliwości terenowe oraz komfort podróży na długich dystansach. Zakładamy, że jego wytrzymałość i niezawodność sprawią, że każda przeszkoda będzie możliwa do pokonania, a nowoczesne wyposażenie zapewni komfort i bezpieczeństwo w trakcie całej wyprawy. Auto miało zostać poddane przebudowie, zmienione zderzaki, zamontowana wyciągarka i namiot na dachu a do tego uchwyt na dwa rowery.

Jeep Rubicon Wrangler Unlimited Rubicon specjalnie przygotowany na wyprawę w warsztacie E. Muellera w Peekskill

Maggiolina Extreme od Autohome to namiot dachowy, który sprawdził się w najbardziej ekstremalnych warunkach terenowych i klimatycznych. Namiot jest idealny do używania na szlakach off-road, gdzie potrzebna jest wytrzymałość i stabilność. Jego solidna konstrukcja pozwala bardzo szybkie postawienie konstrukcji (3 min) i komfortowy nocleg w każdym miejscu gdzie może stanąć bezpiecznie auto . Jak się okazało, nawet Szwajcarzy zawodzą. Ernst Mueller, właściciel firmy TransAtlantic RV Rent, specjalizującej się głównie w wynajmie samochodów, przyczep i RV na dłuższe okresy dla Europejczyków podróżujących po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, starał się jak mógł, ale amerykański bezwład końca roku kalendarzowego wziął nad nim górę. Maggiolina Extreme – namiot montowany na dachu, dotarł UPS-em z pięciodniowym opóźnieniem, procedura przewłaszczenia samochodu Jeep Wrangler Unlimited Rubicon trwała dłużej niż zwykle, wreszcie przesyłka tablic rejestracyjnych z Florydy, wysłanych Fedex-em, szukała swego adresata trzy dni. Zdeterminowani, wyruszyliśmy rano 4 stycznia bez tablic, licząc, że odbierzemy je, wysłane przesyłką Overnight Express US Postal Service,  w Urzędzie Pocztowym na poste restante w Houston. Przepisy w USA mówią, że mając dokument rejestracji auta, przez 30 dni można poruszać się na tymczasowych tablicach rejestracyjnych, które można zrobić sobie samemu (wydrukować i pozostawić w widocznym miejscu w samochodzie).

Tablice rejestracyjne zainstalowano dopiero w Houston

Ogromną, nie do przecenienia, merytoryczną pomoc w całym okresie przygotowań do wyprawy, podtrzymując nas na duchu w trudnych momentach, świadczyli nam Basia i Edek, znajomi z okresu studiów, którzy wyemigrowali najpierw do Kanady, a później do USA. Edek zrobił spektakularną karierę w Kanadzie i kontynuował ją w USA. Dziś mieszkają w Ridgefield, miasteczku powstałym przed stu laty jako miejscowość weekendowa bankierów z Wall Street, gdzie w pobliżu, w pięknej posiadłości J.P. Morgana, przekształconej we francuską restaurację, można zjeść dzisiaj niezłą kolację.

O 7:00 rano ruszyliśmy. Naszym zamiarem było dotrzeć do granicy z Meksykiem w ciągu trzech dni. Po drodze musieliśmy jednak odebrać tablice rejestracyjne w urzędzie pocztowym w Houston na poste restante. Pierwszy dzień upłynął bez większych problemów. Wysoki poziom adrenaliny i entuzjazm pozwolił nam przejechać kawał drogi, bo aż 1500 km. Zatrzymaliśmy się na nocleg w Chattanooga, znanej z tytułu piosenki „Chattanooga Choo Choo”. Podróż samochodem w Stanach Zjednoczonych to łatwizna. Drogi doskonałe, aż do znudzenia równe i proste, infrastruktura stworzona na potrzeby społeczeństwa i cywilizacji „on the wheel”, nie wyrafinowana, ale do bólu praktyczna, przeto przebyte mile zwiększały się szybko.

Pierwszy dzień podróży to poznawanie auta i wsłuchiwanie się w każdy podejrzany odgłos dodatkowo zamontowanych konstrukcji. Namiot na dachu to swego rodzaju eksperyment – Maggiolina Extreme wymaga mocowania na stabilnym twardym dachu, nasz Wrangler jest co prawda wyposażony w hard top, ale to tylko plastikowy, demontowany w kilka minut dach. Konstrukcja i namiot ważą ponad 75 kg. Montaż został wykonany na bagażniku THULE, które w standardzie nie jest dostosowane do Wranglera. Aluminiowe listwy wzmacniają dach i do nich przykręcone zostały poprzeczki THULE. Początkowo nie przekraczałem prędkości 60 mil/h, ale po kilku godzinach przyzwyczailiśmy się do jęków stelażu i prędkość podróżna podniosła się do 75 mil/h. Sobota bez ciężarówek, podobnie jak niedziela, pomogły nam połknąć szmat drogi. Szczęśliwi zasnęliśmy kilka minut po godz. 1:00 w nocy, by obudzić się o 6:00 rano.

Bez śniadania, marząc o mocnej kawie ze Starbucksa i muffinie lub croissancie, wyjechaliśmy po zatankowaniu auta. Galon za 2 dolary to dwa razy taniej niż w Polsce i wtedy pragnienie Rubiego nie jest dotkliwe, nawet gdy wzrasta do 18-20 l/100 km przy prędkości 140 km/h. Liczba kawiarni sieci Starbucks w Stanach Zjednoczonych przekroczyła już liczbę „restauracji” McDonald’s, ale na trasie, w przydrożnych Food Center towarzyszących stacjom benzynowym są nadal rzadkością. Starbucks dokonał kilkanaście lat temu rewolucji w kulturze picia kawy w USA, wprowadzając na rynek espresso, latte, cappuccino i macchiato, ale w dalszym ciągu ogranicza się to do dużych miast. Być może dlatego, że za kawę w Starbucks trzeba zapłacić od 2,50 do 3,80 dolara, a gdzie indziej są to grosze albo otrzymuje się ją za darmo jako dodatek do posiłku. Tyle, że to woda zabarwiona na brązowo, a nie kawa. Ostatecznie, gdy wypatrzyliśmy już oczy bez skutku, a trzeba było zatankować paliwo, zjedliśmy sałatki w McDonald’s jako śniadanie/lunch. W zamian za to postanowiliśmy wieczorem zjeść dobrą kolację w Lafayette (Luizjana), mając nadzieję potwierdzić zalety połączenia smaków karaibskich i francuskich.

Dojeżdżając do celu, zatrudniłem GPS do wyszukania Wal-Mart Supercenter, gdzie zgodnie z planem zrobiliśmy część zakupów uzupełniających. Z Polski zabraliśmy niewiele bagażu, zakładając, że na długą podróż wiele rzeczy kupimy korzystnie w USA. Trzeba sobie wyobrazić, że musimy być przygotowani na zimę w USA, chłodne noce na dużych wysokościach (2600-3500 m) w Meksyku, Ekwadorze i Peru, jak również gorąco tropików w Panamie, Ekwadorze, Kolumbii i Boliwii. Poza tym ja miałem zamiar wejść na kilka wulkanów i pięknych gór mijanych po drodze. Dlatego w bagażu znalazł się sprzęt wspinaczkowy z rakami włącznie.

Wal-Mart to mój ulubiony supermarket w Stanach, być może dlatego, że zaczerpnąłem wiele z jego filozofii działania tworząc mBank. Główne przesłanie, zawsze najlepsze ceny, bazuje na doskonałości operacyjnej, niedoścignionej dla konkurencji. W Wal-Mart można kupić zaledwie kilka towarów w każdej kategorii, ale za to w dobrej jakości. Z reguły jest to towar produkowany wyłącznie dla Wal-Mart pod jego marką i odpowiadający mu towar znanej powszechnie marki i dobrej jakości. Nie ma dziesiątków marek soków pomarańczowych, wód mineralnych itp., ale dwie, trzy, za to dobrej jakości i najlepszej cenie na rynku. Wal-Mart ma szeroki wybór sprzętu campingowego, narzędzi, artykułów motoryzacyjnych, które nas interesowały. Nie zawiodłem się – potrzebne rzeczy kupiliśmy bez problemów, włącznie z rowerami (Marzena wypatrzyła nawet markowy rower górski JEEP w doskonałej cenie).

Resztę zakupów zrobiliśmy w REI (http://www.rei.com/) w Houston, moim zdaniem najlepszym sieciowym specjalistycznym sklepie outdoorowym w USA. Ostatecznie, po północy 7 stycznia, dotarliśmy do San Antonio gotowi do przekroczenia granicy. Nie było czasu na poszukiwania hotelu, więc GPS namierzył Holiday Inn Express według kryterium centrum, który w rzeczywistości okazał się Hotelem Mimosa . Hotel był częściowo w remoncie, jak się później okazało, realizowanym przez firmę należącą do Polaka od 20 lat przebywającego w USA, który miał podwyższyć jego kategorię. Po krótkiej rozmowie dostaliśmy special price offer i wyremontowany apartament za 90 dolarów, wart w normalnych warunkach pewnie trzy razy tyle.

Ostateczne pakowanie na parkingu w San Antonio.

Nazajutrz segregacja bagażu i pakowanie samochodu na długą podróż, co nie było bynajmniej łatwe, bo wybieramy się na wyprawę, która ma trwać trzy miesiące. Wieczorem uroczysta kolacja w The Fig Tree Restaurant (http://www.figtreerestaurant.com/) – doskonały amerykański steak i niezłe kalifornijskie wino. Pod naciskiem uwag mieszkańców nie zaryzykowaliśmy powrotu na piechotę. Jutro rano, przekraczając granicę z Meksykiem, wjedziemy na właściwą Panamericanę, rozpoczynając tym samym wyprawę Carretera Panamericana Expedicion 2009.