Olimpiady

Sport w moim życiu. 

Sport w dużym stopniu ukształtował moje życie w każdym jego aspekcie: prywatnym i zawodowym, fizycznym, psychicznym, charakterologicznym i duchowym.

Zaczęło się jak u większości dzieciaków – sport był dla mnie rywalizacją, czy to w indywidualnych zmaganiach, czy w zespołowych grach. Choć nie miałem szczególnych fizycznych predyspozycji, nie byłem dużym chłopakiem – raczej drobnym i szczupłym nastolatkiem średniego wzrostu. Jednak coś we mnie tkwiło – może to dziedziczna iskra rywalizacji? To ona pchała mnie do podwórkowych i domowych zabaw, a później do coraz bardziej zaciętych zmagań w różnych dyscyplinach sportowych.

Kiedyś, sport toczył się przede wszystkim w szkole. Zaczynało się od podstawówki, przechodziło przez szkołę średnią, a potem, dla tych bardziej ambitnych, klub sportowy stawał się miejscem dalszego rozwoju. Kluby sportowe miały zupełnie inny charakter niż dzisiaj. Mój pierwszy kontakt z czymś bardziej zorganizowanym to SKS – Szkolny Klub Sportowy. Dla mnie to były dodatkowe zajęcia po lekcjach, przygotowania do zawodów międzyszkolnych i inne sportowe wyzwania. Z nauką nie miałem problemów, więc z powodzeniem balansowałem między kółkami naukowymi a SKS-em.

W podstawówce najwięcej czasu spędzałem na lekkoatletyce. Było to coś w rodzaju „podstawowego pakietu sportowego” – czwórbój, który obejmował bieg na 60 metrów, skok w dal, skok wzwyż i rzut piłką do palanta. Treningi? Zawsze tuż po lekcjach, i to trzy lub cztery razy w tygodniu. Szybko się przekonałem, że mimo że fizycznie nie wyróżniałem się w tłumie, mogłem odnosić sukcesy. To właśnie moje wyniki w sprincie, skoku w dal i rzucie piłką do palanta pomogły mi zacząć tę sportową przygodę, która – jak się okazało – trwa do dziś.

Sportowa kariera często zależy od nauczycieli WF-u. Tak było i u mnie. W podstawówce królowała lekkoatletyka, ale w liceum niespodziewanie na pierwszy plan wyszła… piłka ręczna! Szybkość i skoczność, które rozwijałem wcześniej, okazały się niezwykle cenne, zwłaszcza na pozycji środkowego rozgrywającego lub skrzydłowego. Treningi stały się jeszcze bardziej intensywne – przynajmniej pięć razy w tygodniu.

W drugiej klasie liceum zostałem kapitanem szkolnej reprezentacji, która de facto była juniorską drużyną Miejskiego Klubu Sportowego Neptun. Mój debiut w seniorskim zespole przyszedł, gdy miałem 17 lat. To były piękne czasy – nasz zespół zdobył mistrzostwo województwa i walczył w finałach mistrzostw Polski. Treningi, gra, adrenalina – wszystko to sprawiało mi ogromną radość. Na mecze przychodziły tłumy kibiców, w tym mnóstwo młodych dziewczyn – choć nie było zbyt wiele czasu, żeby się nimi zajmować.

Pasja i intensywność zajęć sportowych nie przeszkadzały mi w nauce – wręcz przeciwnie! Z perspektywy czasu myślę, że to właśnie dyscyplina, wytrwałość i determinacja wykształcone dzięki sportowi były kluczem do tego, że ukończyłem liceum matematyczne z wyróżnieniem jako najlepszy absolwent. Dzięki temu miałem otwartą drogę na dowolny kierunek studiów w Polsce – bez żadnych egzaminów.

Kiedy przyniosłem do szkoły aplikację do Akademii Wychowania Fizycznego, dyrektor był w szoku. Zaprosił mnie na rozmowę, której celem było wybić mi ten pomysł z głowy. Ostatecznie rozpocząłem studia na Wydziale Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie – w nadziei, że otworzy mi to drogę do realizacji mojej drugiej wielkiej pasji, czyli podróżowania po świecie.

Na studiach sport nie odszedł na bok – grałem w reprezentacji SGH w piłkę ręczną, a także reprezentowałem uczelnię w biegach na dystansach 100, 200 i 400 metrów. W sztafecie 4×100 metrów zdobyliśmy nawet tytuł Mistrzów Polski wyższych szkół ekonomicznych. Trening dla przyjemności, zaledwie dwa razy w tygodniu, pozwalał mi biegać regularnie w granicach 11 sekund na 100 metrów.

Kiedy rozpocząłem pracę zawodową, moja miłość do biegania przerodziła się w pasję do maratonów. Do tej pory ukończyłem blisko 40 maratonów. A dziś? Choć kolano nie pozwala mi już biegać na długie dystanse, regularnie jeżdżę 150–200 kilometrów tygodniowo na rowerze górskim lub szosowym.


Sport – wartość nie do przecenienia

Sport towarzyszy mi przez całe życie i z biegiem czasu odkrywam, jak wielką ma wartość, nie tylko dla zdrowia, ale i dla ducha. To coś więcej niż tylko bieganie, gra w piłkę czy ćwiczenia na siłowni. Sport to styl życia, sposób na utrzymanie równowagi i źródło wielu bezcennych doświadczeń.

Sport ukształtował mnie w znacznym stopniu jako człowieka i menedżera, męża, ojca, przyjaciela, przełożonego i lidera. To właśnie trening i współzawodnictwo sportowe kształtują cechy przydatne do osiągnięcia spełnionego życia i satysfakcji zawodowej. Wytrwałość, poświęcenie, determinacja, konsekwencja, umiejętność pracy zespołowej, zarządzanie stresem, zdrowie fizyczne i psychiczne, odporność na porażki, kreatywność, umiejętność rozwiązywania problemów, a także uzasadniona pewność siebie – to cechy i wartości, które zostały uświadomione, pogłębione i wzmocnione przez trening i rywalizację sportową.

Kiedy zaczynałem swoją sportową przygodę, nie myślałem o tym w kategoriach wartości. Ot, zwykła rywalizacja, frajda, czas z przyjaciółmi. Dopiero z perspektywy lat widać, jak wiele sport wniósł w moje życie – od kształtowania charakteru, przez naukę radzenia sobie z porażkami, po budowanie wytrwałości i determinacji.

Sport to przede wszystkim świetny nauczyciel. Uczy wytrwałości, dyscypliny, radzenia sobie ze stresem i stawiania sobie celów. A co ważniejsze – pokazuje, jak cieszyć się z drobnych zwycięstw i z klasą przyjmować porażki. Każdy bieg, każdy mecz, każdy trening to mała lekcja życia.

Dla mnie sport stał się też miejscem spotkań – zarówno z samym sobą, jak i z innymi. Dzięki niemu poznałem ludzi, z którymi dzielę pasję, ale także przyjaciół na całe życie. A te wspólne wyjazdy, rywalizacja i momenty triumfu czy zmęczenia to coś, czego nie da się zastąpić niczym innym.

Dziś, choć nie mogę już trenować tak intensywnie jak kiedyś, sport wciąż jest nieodłączną częścią mojego dnia. To chwila na oderwanie się od codzienności, złapanie oddechu, a przy tym utrzymanie ciała i umysłu w dobrej formie. Sport to wartość nie do przecenienia, bo daje nam coś, czego nie da się kupić – zdrowie, siłę i poczucie spełnienia.


Magia Igrzysk Olimpijskich

Igrzyska Olimpijskie są kwintesencją sportu – wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju, które łączy w jednym miejscu najlepszych sportowców z całego świata, rywalizujących w różnych dyscyplinach.

Jednym z najważniejszych aspektów Igrzysk Olimpijskich jest ich wyjątkowy charakter jako wydarzenia integrującego różnorodne dyscypliny sportowe. Niezależnie od tego, czy sport jest niezwykle popularny, jak piłka nożna, lekkoatletyka czy pływanie, czy też należy do mniej znanych, jak łucznictwo, wioślarstwo lub gimnastyka artystyczna – podczas Olimpiady każda z tych dyscyplin zyskuje swoje miejsce w centrum uwagi. To moment, w którym uwaga światowej publiczności skupia się nie tylko na tradycyjnych sportach, ale także na tych mniej popularnych, co nadaje im znaczenie i prestiż.

Na czas Igrzysk każdy sport, niezależnie od swojej codziennej popularności, staje się częścią tej wielkiej, globalnej narracji o ludzkim dążeniu do doskonałości. To czas, kiedy świat jednoczy się wokół idei sportu, a każda rywalizacja, niezależnie od jej skali, ma swoje miejsce i znaczenie symboliczne. To wydarzenie przekracza granice popularności poszczególnych dyscyplin, dając każdemu sportowcowi, niezależnie od jego dyscypliny, szansę na udział w czymś wyjątkowym.

Wskrzeszenie idei Igrzysk Olimpijskich w erze nowożytnej jest jednym z najbardziej spektakularnych przykładów rozwoju społecznego, łączącego w sobie wartości sportowe, kulturowe i polityczne. Pierwsze igrzyska ery nowożytnej w Atenach w roku 1896 odbyły się w dziewięciu dyscyplinach (lekkoatletyka, zapasy, pływanie, gimnastyka, szermierka, podnoszenie ciężarów, kolarstwo, strzelectwo i tenis) i czterdziestu trzech konkurencjach, w których uczestniczyło 241 sportowców (wszyscy byli mężczyznami), pochodzących z czternastu krajów.

Od tego czasu obserwujemy spektakularny wzrost zainteresowania i ewolucję idei igrzysk w kierunku większej inkluzywności. Nowożytne igrzyska stopniowo otwierały się na uczestników niezależnie od ich płci, rasy, wyznania czy statusu ekonomicznego. Wprowadzenie Igrzysk Paraolimpijskich oraz Zimowych Igrzysk Olimpijskich dodatkowo rozszerzyło spektrum uczestników i dyscyplin, dając szansę na reprezentację szerszym grupom społecznym i przyczyniając się do wyrównywania szans oraz realizacji aspiracji.

Współczesne igrzyska, szczególnie po wprowadzeniu globalnych transmisji telewizyjnych i internetowych, stały się jednym z najpotężniejszych narzędzi komunikacji, promujących dialog i rozwój społeczny. Igrzyska są z pewnością największym wydarzeniem o globalnym wymiarze.

W 2024 roku w Igrzyskach w Paryżu uczestniczyło ponad dziesięć i pół tysiąca sportowców z 206 krajów, których na obiektach olimpijskich obserwowało ponad dwanaście milionów widzów, a za pośrednictwem przekazu telewizyjnego przebieg zawodów obejrzało ponad cztery miliardy widzów.


Moje doświadczenia z Igrzysk Olimpijskich

Nigdy nie miałem – co, biorąc pod uwagę mój poziom sportowy, nie jest niczym zaskakującym – ambicji uczestniczenia w Igrzyskach Olimpijskich jako zawodnik. Jednak od zawsze marzyłem, żeby choć raz pojechać na te wyjątkowe wydarzenie jako widz. Ta chęć zobaczenia Igrzysk na żywo nie była związana z żadnym konkretnym sportem czy zawodnikiem, którego chciałbym szczególnie wspierać. Chodziło raczej o to, żeby po prostu poczuć tę niepowtarzalną atmosferę.

Wiadomo, że oglądanie sportu w telewizji, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, daje naprawdę świetne możliwości. Dzięki powtórkom, zbliżeniom i zwolnionym tempom możesz zobaczyć rzeczy, których na żywo byś nie dostrzegł. Ale… to, co dzieje się na stadionie, w tłumie, w danym momencie – to jest coś zupełnie innego. Tego nie da się przenieść na ekran telewizora.

Kibicowanie to przecież coś więcej niż tylko śledzenie wyników. To momenty pełne emocji, które przeżywasz razem z innymi. To zbliża ludzi, buduje więzi i pozwala na socjalizację w sposób, którego nie doświadczysz nigdzie indziej. Jest to także doskonała okazja, aby spotkać się z bliskimi, nawiązać nowe znajomości i wymienić doświadczenia z osobami, które mają podobne pasje. To wszystko dzieje się nie tylko na stadionach, ale także w miejskich strefach kibica i innych publicznych miejscach, gdzie spotykają się fani z całego świata.

Moje wyjazdy na Igrzyska rozpoczęły się całkiem niespodziewanie w 2000 roku, kiedy jako członek Visa International Board of Business Advisors dostałem zaproszenie na Igrzyska w Sydney. Visa, od 1986 roku, jest globalnym sponsorem Igrzysk Olimpijskich, uczestnicząc w programie TOP (The Olympic Partner Programme) jako wyłączny sponsor usług płatniczych. Wówczas przez tydzień miałem okazję oglądać zmagania sportowe i uczestniczyć w spotkaniach z organizatorami oraz zawodnikami jako członek Olympic Family – specjalnej grupy osób, firm i organizacji zaangażowanych w ruch olimpijski. Ta rodzina obejmuje nie tylko Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), Narodowe Komitety Olimpijskie (NKO), Międzynarodowe Federacje Sportowe i sportowców, ale także globalnych sponsorów i partnerów, którzy wspierają organizację Igrzysk. Dzięki temu mogłem siedzieć na najlepszych miejscach, a także zajrzeć za kulisy całego wydarzenia.

Później w podobnej roli pojechałem na Igrzyska do Aten w 2004 roku, a następne podróże, już w prywatnej formule obejmowały Pekin, Londyn, Rio de Janeiro oraz Paryż. Moje podróże na Igrzyska co do zasady miały charakter rodzinnych wyjazdów z przyjaciółmi.

Moja fascynacja Igrzyskami i wyjazdy przybrały charakter rodzinnego social event.  Igrzyska to nie tylko sportowa rywalizacja – to wydarzenie, które pozwalało mi łączyć moją pasję z wartościowym czasem spędzanym z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi.  To czas, który łączył nas jeszcze bardziej i sprawiał, że każde kolejne Igrzyska były wyjątkowym, rodzinnym przeżyciem.

Każde kolejne Igrzyska były na swój sposób wyjątkowe i zupełnie inne. Te różnice, te osobiste przeżycia sprawiły, że postanowiłem podzielić się swoimi wrażeniami na mojej stronie internetowej. Oprócz wyników sportowych, moje relacje zawierają także opisy podróży do fascynujących miejsc oraz refleksje na temat organizacji Igrzysk jako wydarzenia o olbrzymim, międzynarodowym zasięgu. Zastanawiam się nad technicznymi wyzwaniami, rachunkami zysków i strat oraz korzyściami, zarówno materialnymi, jak i niematerialnymi, a także nad problemami, z którymi muszą zmagać się organizatorzy.

Sport to nieodłączna część mojego życia, źródło wielu wartościowych doświadczeń. Mam nadzieję, że moje relacje z Igrzysk pozwolą Wam poczuć magię tych wydarzeń i zainspirują Was do odkrywania własnych sportowych pasji.